niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział II

*Jane*
Nerwowo poprawiałam włosy siedząc obok kierowcy. Nie chciałam czekać na autobus, aparat był rzeczą, bez której nie mogę się obejść i aż mnie mdliło, kiedy pomyślałam, że stracę zrobione ostatnio zdjęcia i ogółem cały mój sprzęt, który nie kosztował mało. Miałam dziś zgrać wszystkie zdjęcia, żeby w razie czego mi nie zginęły. Cholera! Pojazd taksówkarza stanął w korku. Znowu zapchane rondo? Świetnie.
Podeszłam do dużego wejścia na stadion i zanim otworzyłam usta próbując wyjaśnić moją trudną sytuację, odezwał się ochroniarz.
- Nie może pani wejść.
- Ale ja zostawiłam...
- Nie może tu pani wejść. Niby co pani zostawiła? Tam nic nie ma.
- Jak to nic nie ma? - otworzyłam szeroko oczy.
- Nie ma i tyle. Proszę stąd iść - usłyszałam szorstkie słowa. Nie chciałam więcej dyskutować z tym facetem. Skoro twierdzi, że nie ma... To gdzie jest?! Jak zgubię ten aparat to chyba się okaleczę! Gdzie jeszcze mogłam go zostawić? W autobusie? Nie, na pewno nie.
*Neymar*
Jak ja mam teraz do jasnej cholery znaleźć tę dziewczynę? Zostawiła aparat to wziąłem, bo kto wie, jeszcze jej ukradną. Ale ja przecież nie mam jej adresu, nawet telefonu, niczego! A może... właśnie. Pewnie zorientowała się, że nie ma swojej zguby. Może poszła jej poszukać na stadionie? No dobra, spróbuję. Wziąłem kurtkę i buty.
- Gdzie idziesz? - zaskoczył mnie Bartra. Razem z Danim i Leo wpadliśmy do niego po treningu. - Aparat? - zapytał, a ja westchnąłem. - Po co go zabierałeś ze stadionu? Teraz musisz łazić i szukać tej laski.
- Przynajmniej spotkam ja jeszcze raz - uśmiechnąłem się chytrze i poruszyłem brwiami, po czym wyszedłem. Wsiadłem do samochodu. Po chwili wyjeżdżam spod domu na szeroką ulicę. Zakręt, światła, rondo. Co ja w ogóle robię?
Wreszcie. Pociągnąłem za klamkę i postawiłem nogi na ziemi. Wahałem się, czy to zrobić, przecież szansa, że spotkam fotografkę była znikoma. A jednak... Zobaczyłem rozpuszczone, brązowe włosy zasłaniające twarz szczupłej dziewczyny. Szła na przeciwko mnie ze spuszczoną głową.
- Ee, fotografka! Nie twoje? - posłałem jej jeden ze swoich firmowych uśmiechów, który jednak zmienił się w prawdziwy, kiedy zobaczyłem rumieńce na policzkach brunetki. Starała się opanować uczucie szczęścia i wzbiła wzrok w ziemię.
- Dziękuję - uśmiechnęła się słodko i wyciągnęła rękę. Postanowiłem wykorzystać sytuację. Odsunąłem aparat od niej.
- Czekaj, czekaj! Chyba masz zamiar mi się odwdzięczyć? - dziewczyna zmieszała się i zdziwiona patrzyła na mnie. - Impreza. Dzisiaj. Klub Drink, godzina dwudziesta.
- Ale ja...
- Przyjdziesz? Cieszę się - ponownie uśmiechnąłem się do lekko zdezorientowanej dziewczyny i podałem jej pokrowiec z aparatem. Odwróciłem się i podążyłem w stronę mojego samochodu. - Pamiętaj, o dwudziestej!
Nacisnąłem pedał gazu i ruszyłem szeroką drogą w kierunku domu Bartry.
*Jane*
Stałam wciąż przed stadionem z moją zgubą. On? Mnie? Na imprezę?... Chwila! Przecież ja nie mam się w co ubrać!
Wzięłam taksówkę i zadzwoniłam do Rachel.
- Ubieraj się, idziemy do galerii handlowej! - powiedziałam do słuchawki. Zaparkowaliśmy pod domem, kiedy moja przyjaciółka wychodziła ze środka.
- Po co idziemy do centrum handlowego? Jakaś impreza? Nowe ciuchy? - wyczytała mi w myślach, a ja uśmiechnęłam się. Ona zawsze wiedziała, co planuję. Zawsze. Usiadła obok mnie z tyłu wyjmując telefon. Kierowca nie szalał, jechaliśmy spokojnie po szerokiej drodze. Mam torebkę, telefon, portfel. Tylko co wybrać? Sukienka... czarna, bordowa, czerwona? Może jakaś jasna?
Wysiadłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się do środka centrum. Rzucałyśmy okiem na witryny przeróżnych sklepów, aż dotarłyśmy tam, gdzie zamierzałyśmy. Przekroczyłyśmy próg i od razu powędrowałyśmy do odpowiedniego działu. Rachel szybko wypatrzyła swój idealny strój na imprezę, podczas gdy ja nie zauważyłam jeszcze niczego, co byłoby stosowne.
- A ten top? Albo tamten? Taki ciemny, chyba będzie pasował! - krążyła wokół mnie podsuwając mi pod nos najróżniejsze ciuchy. Niestety nie widziałam w nich nic specjalnego. Blondynka wyszła ze sklepu z pełną torbą, z zamiarem poszukania dla mnie czegoś gdzieś indziej. Mijałyśmy wystawy, trochę się nam zeszło. Do tej pory nie upatrzyłam sobie żadnego zestawu. Nawet nie wiedziałam, czego szukam. Do czasu. Weszłam szybkim krokiem do jednego z mniejszych sklepów. Przeszukałam parę wieszaków i znalazłam odpowiedni rozmiar sukienki, która wydawała się być idealna. Nareszcie.
Miałyśmy niecałe półtorej godziny na wyszykowanie się. Popędziłam do łazienki chwytając za lokówkę. Poprawiłam fryzurę, a na oczy nałożyłam nieco mocniejszy cień. Przeszukiwałam szuflady w poszukiwaniu ulubionych perfum, gdy potknęłam się o mały przedmiot leżący na ziemi. Och, niee...
Moja stopa wyszła cało ze zderzenia z lakierem do paznokci. Na moje nieszczęście szklana buteleczka potoczyła się z ogromną prędkością i uderzając o wannę rozbiła się. Świetnie... A to był mój ulubiony kolor. Chwyciłam trochę papieru toaletowego w dłoń i starałam się opanować sytuację. Płyn rozlał się po podłodze odwiedzając zakurzone szpary pomiędzy kafelkami. Echh... posprzątam to później. Otworzyłam drzwi i sięgnęłam po sukienkę leżącą na łóżku. Założyłam przygotowany wcześniej zestaw i zeszłam po schodach na dół. Czekała tam na mnie Rachel ubrana w swój strój. Wyglądała naprawdę nieźle.
*Rachel*
Klub znajdował się niedaleko, więc zdecydowałyśmy się pójść pieszo. Stukałyśmy obcasami po chodniku zmierzając do oświetlonego budynku. Szykowała się impreza.
Jane wręczyła ochroniarzowi dwie wejściówki - właściwie to skąd ona je miała? To podobno najlepszy klub w mieście, nie załatwia się wejścia ot tak. Chwila, po co ja się martwię? Jesteśmy tu żeby się zabawić. A skoro o dobrej zabawie mowa.
- Poproszę po kolejce dla mnie i dla przyjaciółki - uśmiechnęłam się do barmana. Widziałam zdziwiony wzrok brunetki na sobie - nie lubiła pić dużo alkoholu. nie chciała zaczynać imprezy od upicia się. No trudno. Zamówiłam sobie jeszcze coś by poczuć się swobodnie i razem ruszyłyśmy w stronę parkietu. Wypatrzyłam raczej wysokiego, przystojnego bruneta. Podeszłam bliżej i spojrzałam w jego błękitno-zielone oczy. A może szarawe? Ciemno było, po co ja się zastanawiam na kolorem oczy jakiegoś faceta. Przybliżyliśmy się do siebie i bez zbędnych słów zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.
_____________________________________________________________
Wiem, dodaję dopiero teraz, to straszne ;-;
Przepraszam, miałam multum nauki w tym tygodniu i chciałam wstawić wczoraj, ale przez cały dzień robiłam lekcje ;-; ,a potem padłam i poszłam spać...
No, dosyć już o mnie, jak rozdział? Według mnie nie jest taki zły. Zapowiada się nowy bohater! Dodam go jednocześnie z następnym rozdziałem, nie chcę na razie niczego zdradzać. Opinię pozostawiam wam ;) Następny jako rekompensatę postaram się dodać jak najszybciej, ale wiecie, szkoła :/
Przy okazji powiem, że zmodyfikowałam trochę zdjęcia bohaterów - teraz są gify c:
Czytasz = komentujesz. To duża motywacja!

2 komentarze:

  1. Boski :D
    Mrr nowy bohater no,no :D
    Czekam na next i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! ;D
    Nowy bohater? Czuje, że będzie ciekawie ;D
    Czekam na kolejną część i zapraszam do sb ;)

    OdpowiedzUsuń