czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział I

*Jane*
- A pani to kto? - spytał jeden z ochroniarzy, kiedy chciałam wejść na stadion. Wyjęłam dokumenty i pokazałam barczystemu mężczyźnie.
- Jane Walker, fotograf. Byłam umówiona na zrobienie paru zdjęć z treningu przed następnym meczem. - wyjaśniałam, kiedy od tyłu podszedł do mnie inny mężczyzna, prawdopodobnie menedżer drużyny czy coś w tym stylu.
- Pani Jane? Tędy proszę - wskazał palcem drogę. Szedł pierwszy, a jego kroki odbijały się echem po kamiennej posadzce. Po niedługim czasie dotarliśmy na wielkie boisko. Polecono mi usiąść na boku, więc tam się skierowałam. Oparłam się o zimną barierkę. Na szczęście nawet w zimę jest tu dość ciepło jak na tę porę roku. Nie to co u mnie, w Anglii.
Patrzyłam, jak trener objaśnia piłkarzom ćwiczenia. Kiedy skończył, wszyscy odwrócili się i zaczęli sie rozgrzewać. Niektórzy nawet posłali mi uśmiech. Jacy oni przystojni... Halo, stop. Przecież miałam robić zdjęcia. Sięgnęłam po aparat. Podniosłam go, włączyłam lekki zoom i funkcję, która pomoże mi robić zdjęcia w ruchu i zabrałam się do pracy. Miałam już plany na kilka ciekawych ujęć.
Po około 40 minutach odstawiłam obiektyw. Było mi okropnie zimno w palce. I miałam ochotę coś zjeść. Sięgnęłam do torby po przygotowaną wcześniej kanapkę. Ugryzłam kawałek i rozpromieniłam się. Jak dobrze, że przed wyjściem wyłowiłam majonez z czeluści mojej lodówki. Kocham majonez.
Nagle, jak gdyby nigdy nic, jasna kula przeleciała obok mnie z prędkością światła, odbiła się od barierki i poleciała na drugi koniec boiska. Popatrzyłam na stojącego najbliżej mnie piłkarza. Miał niebieski oczy i włosy koloru... Hmm, ciemny blond? A może to był jednak brąz. W każdym razie podszedł bliżej.
- Nic ci nie jest? - zapytał z obawą.
- Na twoje szczęście nie - odparłam kąśliwie. Co jak co, ale trochę poirytowana byłam. Wtedy zobaczyłam, że za nim stoi jeszcze jeden piłkarz, nieco niższy i o ciemniejszej karnacji. Nie widziałam, jak dokładnie wygląda, ponieważ prawdopodobnie miał niezły ubaw patrząc jak ten pierwszy o mało mi nic nie zrobił.
- Ależ, kurczę, śmieszne! - powiedziałam podnosząc głos. Piłkarz podniósł głowę. Wtedy przeszedł mnie dreszcz. Zapatrzyłam się w jego ciemne, głębokie oczy.
*Neymar*
Hah, brawo dla Pique. Powinien się cieszyć, że ma takiego słabego cela. Mało nie trafił tej dziewczyny, a wtedy miałby lekko przerąbane. Ale teraz ona patrzyła się na mnie. Uśmiechnąłem się i zmierzyłem ją wzrokiem. Muszę przyznać, była niezła. Wyprostowałem się zupełnie.
- Jestem Neymar. A on to Gerard - wskazałem palcem tego pachołka.
- Jane - usłyszałem w odpowiedzi. Jane... zapamiętam.
- NIE OBIJAĆ SIĘ, WRACAĆ DO ĆWICZEŃ - usłyszałem za sobą polecenie Enrique. Odwróciłem się i pobiegłem.
*Jane*
Wciąż miałam przed sobą obraz przystojnego piłkarza z brązowymi oczami. Zahipnotyzował mnie jednym spojrzeniem. Chwila, to tylko złudzenie! Dopiero go poznałaś, Jane!
Wróciłam do obserwacji treningu i robienia zdjęć. Przyznam szczerze, od małego interesowałam się troszkę piłką nożną. Może nie grałam i nie oglądałam każdego meczu, ale odkąd pamiętam lubiłam kibicować reprezentacjom podczas rozgrywek międzynarodowych. Wiedziałam, co to spalony, kiedy następuje karny czy rzut wolny. Nie mam pojęcia, czemu większość dziewczyn tak nie lubi tego sportu. Ma całkiem łatwe zasady, a przede wszystkim bardzo wciąga.
Gwizdek.
Koniec treningu.
Wstałam i otrzepałam się. Skierowałam się do przejścia, którym tu przyszłam. Mam nadzieję, że się nie zgubię. Tyle tu korytarzy... Pchnęłam jakieś drzwi i trafiłam na długi i pusty korytarz. Nie kojarzę go... Na końcu zauważyłam drzwi. Chwila, co to za krzyki? Im bliżej wyjścia się znajdowałam (to chyba jednak nie było wyjście) tym głośniejsze rozmowy słyszałam. Po paru metrach mogłam nawet wyłapać jakiś dialog i muzykę.
- Widzieliście tę fotografkę?
- Nie, co mnie obchodzi jakaś dziewczyna? Jest takich mnóstwo.
- Nie, nie takich. Mówię ci, nogi pierwsza klasa.
- Och, i co z tego? Zamierzasz ją zaprosić i przelecieć?
- Czemu nie? Założę się, że figurę też ma fenomenalną. I włosy...
Byłam w lekkim szoku. Ciekawe, kto nie oszczędza sobie takich ocen. Facet ma zamiar zdobyć każdą ładniejszą dziewczynę na jedną noc? Doprawdy?
Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem pomaszerowałam w kierunku innych drzwi, kiedy usłyszałam pociągnięcie za klamkę i głos.
- A ty co tu robisz?
Obróciłam się przez ramię i zobaczyłam tego samego ciemnookiego piłkarza, którego poznałam na boisku. Neymar...
- Eeem... Zgubiłam się? - rzuciłam niewinnie. Nie może się dowiedzieć, że ich podsłuchiwałam.
- Tam - wskazał palcem kierunek i poszedł za mną.
Wyszliśmy. Pożegnałam się z menedżerem i wsiadłam do autobusu, by dotrzeć do domu.
****
Wreszcie w domu.
- Cześć! - krzyknęłam do Rachel.
- No wiesz co! Wychodzisz bez uprzedzenia nie wiadomo gdzie, a potem jeszcze wracasz jak gdyby nigdy nic... Chwila! ZDRADZAŁAŚ MNIE?! - zapytała celując w moją osobę szpachelką, którą przed momentem obracała omlety. Roześmiałam się i usiadłam do stołu.
- Też cię kocham - rzuciłam i nałożyłam sobie jedzenie na talerz. - Ty jeszcze w piżamie?
- Pracuję w domu, nie muszę się ubierać! - stwierdziła Rachel. Ona uwielbia chodzić w piżamie cały dzień. - Czekaj... Czegoś mi brakuje. Zawsze, kiedy wracałaś z jakiejś sesji czy tam czegoś to pokazywałaś mi zdjęcia... Gdzie masz aparat?
Moja ręka z widelcem zatrzymała się w połowie drogi od talerza do ust.
Zamarłam.
Przez chwilę dławiłam się jedzeniem, które utknęło mi w gardle.
Zostawiłam aparat.
_____________________________________________________________
Rozdział mi jakoś nie wyszedł. Uważam, że nic się w nim nie dzieje. A nawet jeśli, to mi się nie podoba. Cóż, ocenę zostawiam wam... I proszę o szczere opinie, trochę krytyki, jeśli podzielicie ze mną zdanie, że fragment jest do bani ;)
Czytasz = komentujesz. Nawet jeden komentarz to motywacja!

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, ciekawe jak akcja sie rozwinie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładny rozdział. Już polubiłam Jane!
    Czkam na nexta. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ;D cieszę się, że trafiłam na twoje opowiadanie bo zapowiada się świetnie ;D
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie:
    http://nigdyniepozwolmiupasc.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, to jest cudowne! No przyrzekam Ci, że dawno tak bardzo nie wciągnęłam się w fabułę:) Jestem bardzo niecierpliwa i lekko podrażniona, więc możesz się spodziewać moich dzisiejszych wizyt z nadzieją, że w końcu wejdę i pojawi się rozdział ♥ Tak, wiem. Moje marzenia pewnie złudne. Aczkolwiek to nie zmienia faktu, że to opowiadanie już jest jednym z najlepszych ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział jest świetnyy ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 45 yr old Programmer Analyst II Minni Portch, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like "Hound of the Baskervilles, The" and Pottery. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Ferrari 512S. zobacz na stronie

    OdpowiedzUsuń